Wiosna chyba rozgościła się u nas na dobre, czasem owszem pojawi się trochę deszczu, ale dzięki temu trawa się szybko zazieleniła no i rośnie. Niedługo już będziemy mogli kosić trawę na naszej nowej, małej działce. Część jeszcze została do zasiania, ale to może w poniedziałek się uda i będzie można powoli myśleć o rozłożeniu huśtawki, ławki, czy stolika. Cieszę się z tej nowej miejscówki. Bo wbrew pozorom ciężko mi tutaj gdzieś znaleźć jakieś fajne, spokojne miejsce gdzie można usiąć poczytać książkę, gazetę, czy po prostu wygrzać się na słoneczku. Albo po prostu nie poznałam jeszcze do końca tego miasta. Mniejsza o to ;)
Zaraz idę sobie zrobić kawę i mam zamiar dziś odpoczywać w pracy. Nie mam jej na szczęście wiele i mam nadzieję, że weekend będzie spokojny i będę mogła w końcu odpocząć. Ostatnio jestem ciągle zmęczona, a może nie tyle co zmęczona, co nie wyspana. Jakoś spać nie mogę w nocy i kręcę się w prawo i lewo całą noc i są efekty. Później chodzę nie do życia cały dzień :D
Prąd został zrobiony, czekamy jeszcze na rachunek z energetyki i podłączą nam licznik. A więc jeden temat z głowy odpadł, bo długo się za nami ciągnął.
Denerwuje mnie ludzi gadanie.. okropnie. Bo im to się nie dogodzi, zupełnie.
Jedni mówią.. co Wy się tak szybko budujecie, skąd macie pieniądze, kredyty, powodzi się itp.
Drudzy.. co Wam to tak powoli idzie, to w tym roku się wprowadzicie? Nie? A to przeciez już niewiele zostało.
I nie jestem w stanie zrozumieć ani jednego gadania ani drugiego. Bo co komu do tego jak nam idzie, w jakim tempie się budujemy i czy jest to za wolno, czy za szybko. Robimy powoli sobie, wtedy, gdy wiemy, że nas na kolejny etap stać, kiedy odłożymy gotówkę i mamy zapas w razie czego. Mając normalne opłaty za mieszkanie, jeść, ubrać się trzeba. żyjemy jak każdy, a że po drodze jesteśmy w stanie odłożyć to chyba dobrze, że nie wzięliśmy kredytu. A inni zazdroszczą, czy co? Bo my tak jak oni się w to nie wpakowaliśmy? Nie wiem.
Ale można mówić co się chce dla mnie kredyt jest dla bogatych i zdania nie zmienię. Osoba, która bierze kredyt, musi mieć na tą ratę co miesiąc dajmy 1500 zł i ją wpłacić. A ja mogę odłożyć sobie 1500 zł, bądź jak odłożę 1000 to też nic się nie stanie, bo akurat były nieprzewidziane wydatki, naprawa samochodu czy coś podobne. Mnie nic nie goni, nie żyję w stresie, czy będzie na tą ratę czy nie. Bo jeśli stracę pracę, to co? Skąd wezmę na tą ratę? A w przypadku braku kredytu "tylko" nic nie odłożę,a wciąż będę żyć na tym poziomie, co żyliśmy, czyli nie zmieni się mieszkanie, możliwość kupienia sobie ubrania, jedzenia, nie będzie liczenia i przeglądania się każdemu groszowi.
I ja cieszę się, że możemy sobie pozwolić na mieszkanie samemu i jednocześnie budowę domu w swoim tempie. W naszym tempie, które jest uzależnione tylko od nas.
A już za tydzień niecały ruszamy na Słowację, o ile oczywiście pogoda dopisze. Coś tam o niedźwiedziach mówili w radiu, ale chyba zjeść nie zjedzą, co?:D
A jak pogoda będzie średnia tam, to pojedziemy w cieplejsze miejsce(np na Węgrzech zawsze cieplej o kilka stopni już u nas), ale choćby nie wiem co i nie wiem gdzie - jadę! Muszę odpocząć. :)