15 lutego 2016

Trochę słodko, trochę nie ;)

5 lat. To tyle trwa nasza historia.
Najfajniejsza jaką mogłam sobie wymarzyć i wyśnić.
Czuję się spełniona, szczęśliwa i do szczęścia nic mi już więcej nie jest potrzebne.
Wszystko czego pragnęłam - mam.
Wszystko o czym marzyłam - mam.

Wczorajszego dnia nie mogę zaliczyć do mega romantycznych :P Bo pojechaliśmy.. do domu na obiad ;-) A poźniej świętowaliśmy urodziny siostry - już 13-ste!
Kiedy  i to zleciało? Przecież dopiero trzymałam to zawiniątko i bałam się, by nie zrobić krzywdy ;-)

Ale ten czas leci, niesamowicie! :) Powoli gubię się w tych wszystkich datach, ale w sumie.. niech leci! :) i tak go nie zatrzymam :)

Zamówiliśmy w końcu okna! ;-)
Dziś już Pan był je wymierzyć i za ok. 5 tyg będą u nas zamontowane. Z racji, że 2 balkonowe sa przesuwane jest taki długi czas oczekiwania. Ale będzie cieplej - a wiec lepiej ;-) Są to okna 3 szybowe, wzmocnione ramy, a i z moimi wymarzonymi.. szprosami! :-)

Jak drzwi garażowe mamy wybrane mniej więcej tak na drzwi wejściowe nie możemy zupełnie się zdecydowac. Ciężko wybrac coś z katalogu, zwłaszcza, ze w nim są drzwi w kolorze brązu , a my szukamy białych. No ale na to mamy jeszcze chwilę czasu, za ok. 2-3 miesiące zamówimy dopiero, bo mają wyjść nowe modele - moze w końcu któryś nas zachwyci :P
A przepraszam.. podobały mi się jedne - takie wiecie, miłośc od pierwszego i te sprawy.. jak sie dowiedzialam cenę w momencie była nienawiść ;D Tylko 12 tys, ja zawsze mam oko, nie ma co!
Wolałabym jednak zamknąć się w tych 4 tysiacach za te drzwi :P

A co u nas?
Ja powoli wychodzę z zaległości jakie miałam związanych z dużymi zamówieniami w chodze w chyba jeszcze większe zaległości. :D
Ale to nic, ważne, że się kręci :)

Ze zwolnieniem się nie udało niestety, do lekarza zapisać też, prywatnie do wszystkich lekarzy naszym mieście nie ma miejsca do marca/kwietnia - prywatnie! Nawet mąż próbował przez swoje kontakty ale nic z tego. Nie to nie! ;/ Guz trochę zmalał, ale wciąż jest i mnie martwi, bo mnie boli w tym miejscu. Jednak są dwie opcje, przy czym ja stawiam na jedną - mięśniak. A lekarz przez tel powiedział mi kaszak - ale to niestety nawet nie ten kształt guza :D

W przyszłym tyg wybieram się do ortopedy mojego, a wiec jeszcze go zapytam, jednak bez usg to on powie tyle co nic. No ale.. nie ma co się zamartwiać na zapas :P chyba od tego się nie umiera :)

6 lutego 2016

wszystko i nic ;)

Warstwa kurzu pokryła mój blog. Chyba do tego zmierza powoli, że w końcu przestanie istnieć ten adres. Zawsze narzekałam na brak czasu, ale teraz to już w ogóle. I sama nie wiem, bo wydawało mi się, że w miarę dobrze jestem zorganizowana.. a wiec albo za dużo obowiązków, albo się coś z moją organizacją popsuło. :)

U mnie nic się nie zmienia. Jak było tak raczej jest na chwilę obecną i nie planuję znaczących rewolucji w życiu prócz wdrożenie noworocznych postanowień, które powoli już można zacząć odhaczać.

Z budową stoimy w miejscu, czekamy aż się ociepli trochę, by okna wstawić. ;-)
W końcu! Mamy zgodę na prąd i firma już się do nas zgłosiła, jednak jest mała komplikacja, bo "naszą" drogę, przez którą ma przejść prąd mają na własność gmina i 3 osoby prywatne.. z czego 2 nie żyją i się wydłuża bo szukac muszą spadkobierców. Na szczęście nie nasza sprawa, ale czas..czekamy i czekamy :)

Po ponad pełnym roku pracy tutaj się doczekałam.. i będę mieć urlop! :D ale ale.. dopiero w lipcu, także poczekam sobie pół roku jeszcze :D Jednak cieszy mnie to, bo mamy wspólnie z mężem ten sam termin i już nie mogę się doczekać :D Chyba wizja urlopu będzie mnie tu trzymać.
Zastanawiam się ogólnie kiedy oni mi dadzą te dni urlopowe, które mam jeszcze zaległe, no ale nie myślę odpuszczać. Kilka dni odpoczynku z pewnością się przyda, bo ludzie zaczynają coraz bardziej denerwować.. a i szefa powoli przestaję rozumieć.

Zastanawiam się nad zwolnieniem lekarskim w tym tygodniu i za bardzo nie wiem jak ugryźć temat. Z jednej strony chce być lojalna względem pracodawcy.. a z drugiej strony chodzi o moje zdrowie. Znów, po około rocznej przerwie, może nawet dłużej na plecach wyskoczył mi duży guz, wielkości może 1/2 cytryny i sama nie wiem co robić. Czy po prostu może to mięsień musi odpocząć (prawą ręką wykonuję dużo rzeczy np okienko w pracy zamykam siedząc i automatycznie mocniej wyciągam tą rękę i muszę dużo mięśni napiąć, bądź pod biurkiem (muszę się zgiąć w pół) wyciągam pudełka. A robię to kilkadziesiąt razy dziennie. No i ciężkie przedmioty - zawsze biorę na prawą rękę, bo mi wygodniej, więcej mam w niej siły i tak jestem przyzwyczajona. A dziennie kilkadziesiąt kilogramów podniosę i przeniosę.
Byc może wystarczy odpocząć i wszystko wróci do normy, a moze trzeba zrobić jakieś usg ( miałam robione prześwietlenie i usg w tamtym roku i nic nie wyszło). Ale powodu też nie znaleźli.
Mogłabym sobie chodzić z tym czymś na plecach gdybym miała gwarancję, że przejdzie i przestanie boleć. A z drugiej strony.. nalezy mi się wolne jak psu buda :P tylko wiem, że będzie problem, by kogoś dać na zastępstwo za mnie.. Głupia jestem i za dobre serce mam.. ;/