31 marca 2015

Koniec miesiąca.

Wam tez tak uciekł ten marzec przez palce? Dopiero co cieszyłam się, że jak marzec to i wiosna tuż tuż, a tu niespodzianka - zimno jak nie wiem, deszcz, czasem śnieg, wczoraj nawet grad i wichury, które zrywały dachy.

Lubię końce miesiąca i nie. Nie lubię, bo wiąże się to ze wzmożoną pracą w papierach - księgowość w pracy, księgowość w domu. Zamknięcie każdego miesiąca to dla mnie katorga :P Nie przepadam za pracami papierkowymi,a  tu gdzie się nie odwrócę, tam widzę tabelki, zestawienia. No ale pocieszające jest to, że później spokój ;-)

Ale lubię, bo każdy miesiąc to nowa, czysta karta do zapisania przeze mnie. Staram się, by każdy miesiąc obfitował w te pozytywne zdarzenia, ale no cóż, jak wiadomo życie sobie, a my sobie ;-) Jednak już blisko do lata, a lata to ja się nie mogę w tym roku wyjątkowo doczekać.

Jestem na etapie poszukiwania projektanta wnętrz, może znacie jakiegoś godnego polecenia? ;-) Potrzebuję kilka podpowiedzi jak zagospodarować kuchnię, oraz łazienkę, bo  każdy mój pomysł, projekt szybko przestaje mi się podobać, a te dwa pomieszczenia w domu będą najważniejsze:P Kuchnia - sercem domu, a łazienka- idealne, małe spa po męczącym dniu np. po pracy :)

Święta depczą nam po piętach, tuż tuż i będziemy szli ze święconką, będziemy wymieniać uśmiechami się przy śniadaniu oraz śmiać się do rozpuku przy świątecznym stole :) Taki mam przynajmniej plan. Co prawda Świątecznej atmosfery nie czuć jak np w Święta BN, ale zawsze to kolejna z okazji do spotkania się z bliskimi w większym gronie. Tylko.. jak zwykle  będzie brakować mi najważniejszych - sióstr, ale wierzę, że kiedyś nadejdzie już taki czas, że zawsze znajdą się przy rodzinnych stołach, a nie my tu, a oni tam ;-))

Do świąt specjalnie się nie przygotowujemy, bo będziemy w rozjazdach, ale w planach mam przygotowanie sałatki i oczywiście faszerowanych jajek - nasz must have, przecież bez tego nie ma świętowania! ;-)

Rozmowy Męża z Żoną :

M: U Ciebie na Wielkanoc sadzi się rzeżuchę?
Ż: Nie, nigdy w sumie tego nie robiliśmy..
M: U mnie też. Ale za to u Nas będzie się sadzić..Nowa rodzina, nowe tradycje! ;-)

 i posadziliśmy.. rośnie sobie.. nasza nowa tradycja;-)





24 marca 2015

Obce Miasto Przejściowe

Życie w obcym mieście, daleko od rodziny, znajomych to dla mnie katorga. Mieszkam tutaj już od 4 miesięcy i wciąż nie przyzwyczaiłam się do tej samotności tutaj. W sumie to nie mogę powiedzieć, że jestem sama, bo mam tutaj Męża, Rodzinę Męża, no i Męża znajomych, ale wciąż to są jego znajomi, jego rodzina, bo swoją rodzinę, swoich znajomych zostawiłam wiele kilometrów stąd.

Staram się jeździć do domu często, średnio raz na 1,5 tygodnia, zależy od tego kiedy mamy wolne, czas i oczywiście możliwość by pojechać, bo trzeba się liczyć z tym, że to jest całodniowa wycieczka, gdyż sam dojazd zajmuje ok. 1,5-2 godziny- zależy od natężenia ruchu na drodze. Powrót to samo. Po nocach raczej nie wracamy nigdy, bo albo Mąż do pracy na 19, lub na drugi dzień idziemy do pracy i trzeba się przygotować i nastawić na ciężki, 12 godzinny maraton w pracy;-)

Brak znajomych twarzy tutaj działa na mnie bardzo źle, jestem rozdrażniona, bo nawet nie mam jak porozmawiać w 4 oczy z przyjaciółką, czy wypić z nią gorącą czekoladę, a telefony, internet, czy nawet skype nie zastąpi mi tego. Nie i już. Codziennie rozmawiam z rodzicami, codziennie z siostrą, ale to nie zamieni tego kontaktu na żywo, oko w oko. To tylko namiastka.

Obce miasto też na mnie nie działa dobrze, nie czuję się tutaj jak u siebie. Dobrze, że chociaż mam swój samochód tutaj i jak mąż  w pracy to mogę wyruszyć na samotną wycieczkę. Chociaż czuję się obco, ulice, uliczki nie moje, sklepy też inne.. Chociaż coraz czuję się pewniej, już nie boję się, że się zgubię, mniej więcej wiem jak dojść, dojechać, no ale.. no własnie, ale to nie to samo.

Staram się, naprawdę staram się polubić to miasto, bo jeżeli czegoś nie można zmienić to trzeba to po prostu zaakceptować. Nie nastawiam się już negatywnie na to miasto, szukam plusów, ale nadal nie czuję się jak u siebie. Pewnie potrzeba czasu, ale też wiem, że aż tyle go nie mam, bo za niedługi (mam nadzieję) czas znów się stąd wyprowadzimy. Znów w obce miejsce, ale razem do naszego królestwa, które urządzimy po swojemu.

Zresztą.. tam już znajmy sąsiadów, rozmawiają z nami, całkiem inna atmosfera panuje, zawsze się uśmiechną, zagadają nawet o pogodzie, o tym co sie tam dzieje. Z kilkoma jesteśmy już na ty, czasem przyjdą do nas jak coś robimy na działce, no i czekają na grilla :) A tutaj? Mimo, że mieszkamy w kamienicy i mieszka tutaj jedynie 6 rodzin (łącznie z nami) to zwykle kończy się "rozmowa" na wymianie grzeczności. A to też jest ważne - w jakim otoczeniu się mieszka, a więc sąsiedzi dają mi do zrozumienia, że jesteśmy obcy, a więc jak się mam czuć? No tylko obco :)

Dobrze, że chociaż moja praca związana jest z kontaktem z ludźmi, bo bym chyba była jeszcze bardziej zła na to, że zgodziłam się zamieszkać w tym mieście. No i że mam pracę, bo gdybym miałam siedzieć całymi dniami w domu to bym chyba się zapłakała.

Nic innego nie pozostało mi jak zaakceptować tą rzeczywistość, która teraz mnie otacza. Zaakceptować to, że jestem tutaj na chwilę, że to nie jest jeszcze nasze miejsce docelowe i muszę wytrwać to, wytrwać tą rozłąkę z rodziną, z przyjaciółmi, bo kiedyś.. kiedyś będzie normalnie, będę mieć zdecydowanie bliżej do domu, do przyjaciół i spotkania nasze będą na porządku dziennym.

No i nasza nowa miejscowość nie będzie taka obca, bo miasto obok którego będziemy mieszkać znamy jak własną kieszeń, bo od dzieciństwa w nim bywaliśmy, oboje. Uliczki nie będą dla mnie tajemnicą, sklepy, ba! Nawet będę wiedzieć, gdzie iść do fryzjera, kosmetyczki, bo już korzystałam tam z tych usług... a tu? Nawet nie mam fryzjera, kosmetyczki i chcący coś zrobić muszę jechać do mojego starego miasta, nie mam zaufania do tych ludzi tutaj, jakoś..



22 marca 2015

Słowem wstępu ;-)

Serdecznie witam w moim nowym miejscu wszystkich odwiedzających. ;-)

Przedstawiać się nie będę - zbędne - ważniejsze niż to gdzie mieszkam, jaki mam kolor włosów, oczu oraz czym się zajmuje na co dzień jest to jaka jestem. Jaka staram się być.

Moje wpisy tutaj do częstych prawdopodobnie nie będą należeć - w końcu to moje miejsce i moje zasady gry. Chociaż chciałabym, by chociaż raz w tygodniu pojawił się wpis. Jednak życie zweryfikuje wszystko ;-)

Okroiłam znacznie moje grono czytelnicze, a więc osób do odwiedzania będę mieć mniej, więcej czasu będę mogła poświęcić na blogi, które lubię, cenię. Dawno już powinnam to zrobić, ale nigdy nie było na to dostatecznie czasu. W końcu się zebrałam w sobie  i mam to co mam. Podoba mi się, lżej się zrobiło ;-)

Co u mnie? Na dzień dzisiejszy nie mogę narzekać. Jakoś się układa, oczywiście raz lepiej, raz gorzej, raz większe problemy kolejnym razem mniejsze, albo ich brak. Jak to w życiu. Za dużo się uśmiechasz to musisz posmucić.

Staram się być optymistką - mimo wszystko, ale szczerze to coraz gorzej mi to wychodzi ;-)
Podobno charakter człowiek zmienia się co 7 lat - chyba mój czas nadchodzi ;-))

Kłaniam się w pas i zapraszam do czytania i komentowania. 


Publikuj!