7 sierpnia 2015

W złym nastroju..

Jestem w pracy, ale ona może dziś poczekać. Dziś nie jest mój dzień, a więc postanowiłam kilka minut po 8, że zaczynam delektować się kawą, zaraz wyciągnę sobie pierwsze śniadanie i nie będę liczyć czasu. Nie będę i już!

Czasem mam wrażenie, że jestem taką małą dziewczynką, gdzieś zagubioną, nie odnalezioną. I wtedy nachodzą złe dni dla mnie. Nie lubię ich. Może źle się wyraziłam, może nie dziewczynką, ale jak jestem na co dzień raczej pewna czego chce od życia, to mam takie dni, że potrzebuję, by ktoś mnie objął i mogłam się w tych ramionach schronić. Nie myśleć o tym co mnie boli, czego się boję, jakie mam obawy. Wyłączyć się, choć na chwilę dać sobie odpocząć.

Ale tak się nie da. Jestem kobietą. Kobietą, która nie powinna mieć gorszych dni, bo jestem dorosła, jestem odpowiedzialna za wszystkich dookoła. Jednak.. wiem, że czasem mam za dużo. I łamią mnie problemy, które się nawarstwiają, zamykam się i łzy jedna po drugiej kapią, z bezsilności. Nie chce by kapały, ale kapią i kapią i przestać nie chcą.

Ja nie potrafię odciąć się od problemów. Głupia jestem, bo to nie moje problemy, a obciążają mnie jakby moje były. Bo jak odciąć się, kiedy ktoś bliski cierpi? Dużo, dużo za dużo się dzieje. Przez to wszystko stałam się mocno nerwowa. Zdecydowanie za mocno, bo potrafię rozpłakać się nawet wtedy, gdy zrobię sobie kawę, usiądę, by ją wypić, a okazuje się, ze nie jest słodka ;-) Może to wydac się śmieszne, ale .. dla mnie w takim momencie to niczym koniec świata.

Wiem, przykład mało obrazowy, ale w większe problemy nie będę się zagłębiać. Rozdrapywać teraz. Jestem w pracy, a łez nie chce uronić.

Za dużo pracy, za mało odpoczynku, za dużo zmartwień i za mało radości. I bum. Pękłam.
Mam nadzieję, że to chwilowe. Jednak jest mi mega przykro, że zostałam sama ze zmartwieniami. Że ktoś, kto powinien je rozwiązać i się nimi martwić to ja muszę kombinować, myśleć i się stresować. Przykre. Mocno przykre, że aż boli. Ja daję serce swoje całe, a dostaję nic.

Mąż to samo - zapracowuje mi się, nie ma czasu na nic. Ostatnio do 22 pracowaliśmy wspólnie w firmie, bo nie wyrabiał, a klient koniecznie tego dnia chciał odebrać zamówienie. Przyjechał teść. Do pomocy, to nie ruszył nawet palcem, wypił 3 piwa z kolegami  i poprosił o odwózkę do domu. No ale nie rób tak, tylko tak.. potrafił komentować. Ale.. olałam, dałam sobie spokój i nie odpowiadałam na jego "zaczepki". Oczywiście obraza majestatu, bo ważna jestem.. Nie ważna, ale mam dość traktowania za góry, mam dość brania wszystkiego do siebie. Prowadzenie własnej firmy jest przechlapane. A ja głupia myślę o otworzeniu swojej w niedługim czasie, na swoje nazwisko. Musze przemyśleć to dokładnie, czy dam radę. Bo jeśli w nasze życie będą wtrącać się teściowie wykończymy się.. nerwowo.

Niedawno ich odwiedziliśmy. Teściowa była na tych wakacjach i z nich przywiozła nam koszulki. No miło z jej strony, pewnie. Ale chyba rozmiarem L chciała mnie zdenerwować. Ciul, ze noszę S i dobrze o tym wie. Ale nie... to na pewno nie było specjalnie. ;-) oczywiście z ceną, nie wiem, wrócić jej pieniądze mam? Bo podziękowałam na razie, ale może liczy na coś więcej? :D Podpowiedź poproszę ;-)

Ok, kawa wypita, milion ludzi mi przeszkodziło, telefon dzwoni jak szalony. A ja idę, by nie kapały już łzy. Wieczorem, wieczorem znów. Mąż idzie do pracy, przecież nie musi widzieć, że sobie nie radzę.

W poniedziałek badania. Godzina zero wybije. Sama nie wiem czy cieszyć się czy nie. Czuję, ze jest źle. I to potęguje we mnie strach. Nigdy się nie mylę, ale chciałabym, by teraz było po prostu.. inaczej.

Z milszych spraw.. mamy zrobione kominy ;-) po weekendzie akcja dach! :-) O ile Panowie nie będą mieć spóźnienia.





12 komentarzy:

  1. ech, chciałabym coś sensownego napisać, pocieszyć, wesprzeć dobrym slowiem, bo wiem jakie to pomocne...ale... ech,nie umiem ;( bo wiem, że teraz raczej nic Ci nie pomoże, a ja też do końca nie wiem co się dzieje, co za problemy, i raju! jakie znów badania i dlaczego masz złe przeczucia!!?? ;((
    kochana,, po prostu ściskam!! wirtualnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestes cyborgiem, a slabosc okazuja nie tylko dzieci. Dorosle kobiety, nawet te odpowiedzialne - kazdy ma prawo do slbaosci, gorszych dni, kazdy czasem nie daje rady ze swoimi emocjami - to naturalne! Nie masz za co sie obwiniac... Nie bierz Kochana na siebie problemow innych ludzi, choc tak bardzo Ci na nich zalezy....calego swiata nie zbawisz, a widzisz co sie z Toba dzieje...tymbardziej, ze pomagasz, starasz sie, a jak widac nie bardzo to jest doceniane.... Pozwol sobie na troche egoizmu bo sie zniszczysz...a jeszcze tyle pieknych chwil, przed Toba - Wami. !!! Moze za duzo wzieliscie na swoje barki ??
    Tesciowa pewnie kupila Ci koszulke do spania :D :D :D
    Tule mocno !!!! Jak cos to jestem !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Gosiu, nieprawda że jesteś dorosła i nie możesz sie zamartwiać...to przeciez ludzkie jest !
    Czasami kazdego dopadaja takie dni bo nie jestesmy maszynami.Chyba jakiś przesyt jest i w koncu peklas...
    Rozmiar L może Tesciowa nie widzi ze schudlas do S? :D
    A może ona nosi L i na siebie brala, no bo jak synowa moze byc chudsza?

    OdpowiedzUsuń
  4. Przytulam z całych sił i mam nadzieję, że odrobina tego wirtualnego wsparcia pomoże :*
    Tak to jest, że czasem dopadają nas gorsze chwile, a gdy trwają zbyt długo, to tama goryczy w końcu pęka. Mam nadzieję, że w tych gorszych chwilach znajdzie się ktoś, kto kto Cię wysłucha i wesprze dobrym słowem. Przytulam mocno :*
    P.S. Czytam właśnie książkę "Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus" i odczucia które opisałaś, bardzo pasują do niektórych sytuacji przedstawianych w tej książce. Polecam ją na "kiedyś tam" :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Przykro mi Kochana! Nie da się jakoś zwolnić, choć na chwilę? Ja wiem, że praca jest ważna, ale nie najważniejsza... przekonałam się o tym, jak próbowałam zajść w ciążę... Najwazniejsze jest zdrowie. Przytulam mocno i trzymam kciuki za wszystko! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja po prostu na odległość cię przytulę, nie jestem dobra w pocieszaniu. :*
    Ale za to mam w sobie duże pokłady wiary, że musi być dobrze. I będzie.
    A popłakać sobie też lubię.

    OdpowiedzUsuń
  7. Każdy potrzebuje czasem pomocy, takich bezpiecznych ramion a dorosłość nie ma tu nic do tego. A siła nie wyznacza się w tym, że ktoś nie daje rady i nie prosi o pomoc, bo czasem trzeba mieć odwagę i właśnie siłę by poprosić o wsparcie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Chyba czasem każda z Nas chce poczuć się jak mała dziewczynka - by Ktoś Nas odnalazł, zaopiekował się, przytulił... bo nie zawsze uniesiemy na naszych ramionach cały świat, przecież...

    OdpowiedzUsuń
  9. jak dobrze znów mieć "Cię" i czytać . Małgosiu ..główka do góry ja też ostatnio mam chwile kiedy łezka siew oku zakręci i również płacze w samotności nie lubie pokazywać że jestem słaba....
    może to bład.Ale napewnie nie - powód do wstydu , każdy z nas ma czasami takie dni.


    sciskam Cie .. :**** Twoja wiara nie raz Cię pokierowała , głowka do góry

    OdpowiedzUsuń
  10. Kochana, przytulam mocno i mam nadzieję, że wszystko wkrótce się ustabilizuje, że te łzy nie będą kapać. Każdy czasem ma taki gorszy czas, nie ma co tego ukrywać, czasem przed samym sobą trzeba się przyznać, że chyba zbyt dużo od siebie wymagamy. Trzymaj się ciepło :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Tyle już dziewczyny napisały - ja nie jestem dobra w pocieszaniu więc powiem tylko tyle, że w końcu dla każdego wychodzi słońce. Nie bierz za dużo na swoje barki, pozwól sobie odetchnąć. Życie przynosi nam wiele niespodzianek i zawsze jakoś nam się układa. Nie wiem co się tam u Ciebie dzieje ale na pewno te sytuacje się rozwiążą a Twoje łzy i zamartwianie się im nie pomogą.

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba każdy tak czasami ma, że czuje się przytłoczony tym, co się u niego dzieje.
    Musisz odpocząć, odstresować się i pewnie będzie lepiej :)
    A teściom się nie daj :)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz! Miło mi! :)