2 lipca 2015

Coraz częściej..coraz bardziej

Od kiedy pamiętam chciałam zostać mamą, mamą idealną. Wiem, że takich mam nie ma, ale wyobrazić sobie można wszystko, prawda? Chęć posiadania dziecka jest we mnie od kilku dobrych lat - raz mniej daje o sobie znać, raz bardziej. Kto czytał mnie wcześniej byc może będzie kojarzył takie wpisy.

I ta silna "potrzeba" posiadania potomstwa znów się nasiliła, ale tym razem też za sprawą męża. W każdą naszą rozmowę potrafimy wpleść temat dziecka, stał się on już taki "powszedni", jakby co najmniej to dziecko było w drodze. Często mąż zaciąga mnie do sklepu z zabawkami "chodź zobaczymy na chwilkę". Ja z miłą chęcią wchodzę, bo mam 3 dzieci do obdarowania jakby nie było, ale mimowolnie patrzę na kołyski, na te idealnie małe śpioszki, czy buciki i to ten widok najbardziej mnie rozczula. Pewnego razu mąż wpadł na pomysł, by wziąć na zaś pewne śpioszki, już prawie je miałam, ale nie. Zrezygnowałam, nie potrzebujemy przecież nic na później. Dla mnie to bez sensu. Przecież ciąża trwa te +/-9 miesięcy i w czasie jej trwania można wszystko na spokojnie skompletować. Co nam to da, że w naszej szafie będą urocze śpioszki? Nie przyśpieszy decyzji, nie zmieni nic ;) Wszystko teraz jest tak dostępne od ręki, że czasem bezsensowne wydaje się kompletowanie wyprawki całej przez te miesiące (chyba, ze komus to sprawia radość to czemu nie:-) )

Wiemy też, że na dziecko nie ma odpowiedniego momentu, zawsze pojawi się jakieś ale, zawsze stanie coś na przeszkodzie, ale jestem tego zdania, że na wszystko można się przygotować, jak już wczesniej wspomiałam ciąża trwa określoną liczbę miesięcy ( oczwywiście nie mozna wykluczyć wcześniejszego porodu) i w ich czasie można chociaż w pewien sposób domknąć niektóre tematy, zająć tym co należy, przygotować siebie do tej zmiany w życiu. Dla chcącego (i czasem muszacego) nic trudnego!

Ale.. uważam, że planowanie potomstwa to też indywidualna sprawa małżeństwa/ pary i nikt, zaznaczam NIKT nie ma prawa, nie powinien wymuszać na tych osobach presji, zadawać niestosownych pytań "kiedy dziecko", "wy dalej nic?" Dla mnie jest to nietaktowne i niegrzeczne - choć to delikatnie powiedziane. Ja nie ośmieliłabym się podejść do mojej koleżanki i zapytać tam prosto z mostu, sytuacja wygląda inaczej, gdy ktoś zaczyna temat, luźna rozmowa - ok, rozumiem. Ale ciągnięcia za język już nie.

Nam osobiście fajnie jest razem, tylko we dwoje, nic nas nie "ogranicza", żadne normy czasowe na chwilę obecną, mam ochotę wyjść to wychodzę, wrócić późno to wracam. Przyznam, że jest to dla nas na chwilę obecną wygodne, nie czujemy pustki, że jesteśmy nieszczęśliwi, bo brakuje nam brakującego elementu układanki, ale też nie ma tak, że nie ma tematu o powiększeniu rodziny. Chyba to naturalne, że gdy dwoje ludzi się kocha prędzej czy później pragnie mieć małe, pełzające, chodzące, czy na koniec pyskujące maleństwo :D

Ja nie będąc w ciąży już podjęłam pewne decyzję, że jeśli będę w tej ciąży to pierwsze dowie się o niej mąż, później mąż, a na samym końcu mąż ;) a tak poważnie długo, długo nie podzielę się pewnie tą informacją (albo tak mi się tylko wydaje) (no chyba  że będzie widać szybko:P) mimo ogromnego szczęścia. Bo właśnie te początkowe chwile będą dla mnie ważne, chciałabym celebrować wspólnie z mężem, no ewentualnie najbliższą rodziną (ale pewnie dowiedzą się ok. 3-4 miesiaca, bo jak ja sobie coś umyśle i postanowię to nie ma zmiłuj).

Ale spokojnie, dowiecie się pierwsi, zaraz po rodzinie :D
a tak w ogóle.. plany planami, a życie życiem ;-)

No i jeszcze jedno.. szkoda mi zaprzepaścić moje minusowe kilogramy :P Przecież tak ładnie teraz wyglądam :D

_____________________
Z dziś:

Wychodzę z mieszkania, zaczepia mnie nasza sprzątaczka i woła spanikowana:
- Uratuje mnie Pani? Potrzebuję ciepłej wody, podłogi nie mam jak umyć!
Śpieszę się co prawda, bo kilka minut mi zostało na dotarcie do miejsca pracy, ale w duchu cieszę się, że tylko wodę chce, bo martwiłam się, że coś się stało tam na tej klatce i leci wołać o pomoc.
- Proszę, pół wiaderka. -mówi
Nalewam, oddaje, pytam, czy wystarczy.
- Wystarczy wystarczy, Pani jest taka miła, a jaka Pani piękna! Nie często widuje się takie kobiety!
-Dziękuje, miłe to co Pani mówi. Spieszę się do pracy, muszę lecieć.
-Miłego dnia, dziękuję raz jeszcze, są dobrzy ludzie wokół nas.

Ha! Wiedziałam, że wyglądam świetnie w tych nowych spodniach i tej koszulce :D Też piękna czułam się przed lustrem, przed wyjściem z domu (siostra mi mówi, ze jak w piżamie..hmm) Ale dzięki tej Pani dzień stał się lepszy! I z uśmiechem wparowałam do pracy, to nic, że 12 godzin, to nic, że gorąco mi tutaj, a później.. wieczorem idę do mojej nowej sąsiadki! ;-) z mężem - rzecz jasna i będę cieszyć się z bycia chwilową opiekunką pięknej, ślicznej, 4 miesięcznej Natalki ;-)



18 komentarzy:

  1. no własnie - plany planami a życie życiem - nie zawsze jest tak, jak chcemy, nie udaje się i trzeba obrać inną taktykę czy kierunek.
    mam podobne myślenie do Twojego w tej kwestii.
    i ja poproszę jakieś zdjęcie bez tych kilogramów - no i tu znów Cię rozumiem, nie wyobrażam sobie tego, że przytyję znów te 15-20 kg i stracę tak naprawdę kilka lat mojej pracy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś może przy okazji jakies sobie zrobię, gdzie dobrze widać co i jak :D Eh zrozum kobietę.. chce a nie chce, chce a boi się dodatkowych kg ;-)

      Usuń
  2. Z mojego punktu widzenia wydaje mi się, że w moim przypadku lepiej gdybym wpadła bo sama chyba nigdy się nie zdecyduję. Też mnie denerwują napastliwe pytania "kiedy dziecko?" Chyba kiedyś im powiem, że już 2 razy poroniłam i mam problemy z zajściem, to może mi dadzą św. spokój:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha wiele osób liczy na wpadkę z mojego otoczenia :D
      na razie nas aż tak nie dręczą tymi pytaniami, ale przyznam, ze czasem bywa to mocno denerwujące ;)

      Usuń
  3. Ach, te dzieci... Ja już teraz o nich myślę, nie wiem, co będzie za kilka lat, ale myślę, że każda kobieta ma podobnie. Takie małe, słodkie. I jeszcze dziś widziałam po raz drugi siostrzeńca M., jedenastodniowego. Zakochałam się. Na razie trzeba się nacieszyć cudzymi :) i chyba nie ma co planować, los przyniesie, co dla nas ma w bardziej lub mniej odpowiednim czasie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj zwłaszcza w takich maluszkach można się zakochać bez pamięci ;-)
      no tak planować też za bardzo nie ma co, bo tak na prawdę to nie my decydujemy do końca, tylko Ten na Górze! :)

      Usuń
    2. Te malutkie stópki, rączki. I ten zapach dzidzi... Taki jedyny, wyjątkowy.
      Co ma być, to będzie :)

      Usuń
    3. Ale z drugiej strony właśnie, warto się też nacieszyć tymi chwilami we dwoje, tylko we dwoje, może coś pozwiedzać, coś zobaczyć, do czegoś dojść, a później w stu procentach poświęcić się temu maluszkowi w pierwszych, najważniejszych latach jego życia, bez uczucia, że tego czasu "przed" się nie wykorzystało tak, jakby się chciało... I takie sprzeczności dwie w tym myśleniu, ale na pewno da się to jakoś połączyć :)

      Usuń
  4. Z dziećmi temat rzeka. I w sumie często problem bo tak jak piszesz odpowiedniego momentu nie ma a jak jest to one znowu często nie chcą się akurat wtedy pojawić. Różnie z tym bywa. Sama jestem w temacie. Nasi znajomi na szczęście już raczej też przestali pytać bo ja nie owijam w bawełnę i mówię wprost że dzieci nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No najlepiej przedstawić sprawę jasno, jednak u nas nie można powiedziec, że dzieci nie będzie, bo chcielibyśmy, bardzo bardzo by były ;-)

      Usuń
  5. Ach, ja jestem gadułą, lubię dzielić się moim szczęściem i nie umiałabym usiedzieć cicho. :))
    Dzieci w duzej mierze są takim tematem "zapchaj dziurą". No bo o czym najlepiej rozmawiać z młodymi małżonkami? O pieniądzach nie pasuje, a nikt się nie zastanowi, że o dzieciach też nie pasuje :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do pewnych spraw mam inne podejście niż "cała reszta ludzi". Nie wiem z czego to wynika, może chce uniknąć niepotrzebego gadania, nacieszyć się wspólnymi chwilami we 2? Oszczędzić sobie pytań "jak się czujesz? Przytulasz się z kibelkiem?" "Nic po Tobie nie widać, na pewno jestes w ciąży?" Ale urosłaś, na pewno to 3 miesiąc" itd.. itd.
      hehe no masz rację z tą zapchaj dziura, ale u nas niestety mnie wychodzi, bo zawsze ucinam temat raz a dobrze, po czym całe towarzystwo oburzone :D

      Usuń
  6. Hihi alez pozytywna w swoim przekazie notka :))) Doskonale Cie rozumiem w kwestii bycia mama... mnie zawsze marzylo sie byc mloda mama, tak ok 21-23 lata ale juz taka nie bede :P Mam nadzieje, ze bede nia w ogole, ale sie zobaczy. :D Powodzenia !!! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chciałabym przed 30 urodzić ;-) Młodą mamą już nie będę, ale chociaż młodo wyglądam :D Zawsze to jakiś plus :-) Powodzenia i dla Ciebie, dla Was ;-)

      Usuń
  7. Jejciu kochana jak Ty to wszystko pięknie napisałaś :) Ciocia Lonia zgłasza się na ochotnika do opieki nad Waszym maleństwem (w przyszłości) gdybyście chcieli wyskoczyć do kina czy coś :) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o! gdybyś tylko bliżej była, brałabym Cię z miejsca :)):))

      Usuń
  8. My zaczęliśmy starania o dziecko zaraz po ślubie i choć kocham moich chłopaków nad życie, czasem żałuję że tak szybko się za to wzięliśmy. Brakuje mi tego bycia we dwójkę, tej niezależności, więc doskonale Was rozumiem. Nie śpieszcie się. Ja się do ciąż przyznałam w 3 mscu, jak juz miałam porobione badania i założoną kartę ciąży. Szwagier wiedział tylko wcześniej, bo był akurat w Pl jak byłam w drugim mscu i widział mnie dziennie rano tulącą wc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego chcielibyśmy się nacieszyć choć trochę tym zyciem we dwoje, a więc niech trwa! A jak długo? To się zobaczy ;) haha no to musiał się domyslić ;)

      Usuń

Dzięki za komentarz! Miło mi! :)