26 czerwca 2015

o tym co by zrobił.. gdyby miał

Dziś chyba będę narzekać, nie lubię tego robić, ale chyba musze się gdzieś wygadać.
W spadku z Mężem odziedziczyłam też teścia i teściową. No normalka, można by powiedzieć. Ale..to nie jest normalne, ze ktoś wtrąca się w życie dorosłych osób.

Nie dla mnie, bo moi rodzice potrafią "siedzieć cicho", gdy trzeba i się nie wtrącać, a gdy mamy jakieś wątpliwości, problem, to gdy nawet zapytamy jak by coś rozwiązali nie podadzą nam na tacy odpowiedzi, nie powiedzą co robić, tylko dadza wolną rękę i dają do zrozumienia, że każdy wybór będzie przez nich poparty, tylko, żeby to dla nas było dobrze.

Podoba mi się to, bo wiem, że są, wspierają, ale nie naciskają na nic, jedynie gdy zapytam, co byś zrobiła/ zrobił na naszym miejscu odpowiadają oczywiście tez na około by nie podać jednoznacznej odpowiedzi, by później nie było, że źle chyba podpowiedzieli.

GŁUPI PRZYKŁAD:
 To samo jest teraz z budową domu np, tato mówi, że można tutaj dać styropian, by było cieplej, ale jeśli nie damy to nic sie nie stanie, też tak się robi i też tak będzie. No i wtedy my podejmujemy decyzję, czy dać ten styropian przykładowo, czy nie.

Ale teściowie nie, teściowie powiedzą pewnie, że dać, to po co się budujecie, byle to omijać? I to taki najdroższy, najlepszy i x2 najlepiej położyć (mimo, że np tego w projekcie nie ma, a to taki trik taty-budowlanca).

Głupi przykład, wiem, ale dobrze obrazuje jak kto ma ile do gadania. Jeśli powiem, że nie nie damy tego styropiany to mój tato - ok, pójdzie nam szybciej robota, nie będziemy się bawić :D
A teść: o matko, ale robicie ten dom na owal, zabieracie się za coś, co nie potraficie, lepiej żebyście nie robili nic, bo ja bym tak na pewno nie zrobił i nie oszczędzał na niczym.

To kochany teściu kup sobie działkę, postaw mury i podejmuj decyzję dotyczace swojego domu. Sam nie wybudowałeś się, nie pomagasz, a tylko gadasz. Przepraszam, nie mogę tego słuchać.

Kochany tato, dziękuję za rady i za uwagi. Wiem, że masz doświadczenie i mozemy Ci zaufać, jesli możemy zapewnić większe ciepło naszemu domowi to z tego korzystamy, oczywiście.

________________

To samo dzwoni do nas teść i pyta ile chcemy tui bo moze NAM ZAMÓWIĆ za okazyjną cenę, odpowiadam, że dziękuję, nie potrzebujemy tui ani jednej na chwilę obecną, nie będziemy ich sadzić wokół domu.
- ale ja bym posadził, odgrodzicie się od drogi od sąsiadów, teraz dobra cena, ja bym brał.

To kochany teściu kup sobie działkę, postaw mury, płot i sobie sadz tuje, byś się odgrodził od drogi i sąsiadów. My cenimy sobie przestrzeń, a gdy będziemy się chcieli "ukryć przed sąsiadami" jest milion róznych sposobów niż sadzenie tui.

________________


Działkę mamy dość dużą, bo coś koło 20 arów, a więc spokojnie 2 domy by tam stanęły, my myslimy w najdalszej części ogrodu zrobić sobie warzywniak, odgrodzić go białym płotem i niech cieszą nasze plony podniebienia, ale nie. Teść ma inny pomysł, on BY NA NASZYM MIEJSCU posadził tam borówki amerykańskie, no i winogrono. Ale byłoby wino!

To kochany teściu kup sobie działkę.. i posadz winogrono, milion borówek i sobie to jedz!

________________


Mamy dużo działkę, a więc  i mamy ogród spory, więc dużo trawy do koszenia. Ja lubię to robić, więc to czysta przyjemność dla mnie, zwłaszcza jak kosiarka jest z napędem :D Ale.. teść KUPIŁBY NA NASZYM MIEJSCU mały traktorek/kosiarkę i by sobie siedział i tylko jeździł..

Podobnie: Teściu kochany kup sobie działkę.. i kosiarkę traktor, z napędem jakim chcesz, wielkości jakiej chcesz i koś trawę, ale u siebie!

________________


Dobra, dośc przykładów :D Najlepsze jest też to, ze jak my ich odwiedzamy to nie ma raczej tematu budowy, nie poruszamy go bo własne takie teksty lecą.. ale to tak ni w pięć ni w dziewięć zawsze celnie co on by zrobił, jak to by zrobił.

Teraz będzie robiony dach (datę poznamy dokładną w poniedziałek, w końcu!) i będą wycągane bele, a on.. wynająłby dzwig, by je podniósł! Kurcze, to niech wynajmie, Panom będzie lżej na pewno, ale niech nie oczekuje od nas tego wszystkiego, tych wszystkich wydatków, które on sobie tam umyśli.

Dysponować cudzym pieniądzem to on potrafi najlepiej, nie wiem, mysli, że śpimy na nich. Albo wczoraj dzwoni z wyrzutem dlaczego dziś nie jedziemy na działkę coś porobić, na co mąż, że co będzie robił na działce jak chyba by coś robić tam, trzeba miec pieniędze, a by miec pieniądze trzeba zarobić, więc nie możemy ciągle tam jeździć na rzecz naszej pracy tutaj, czy zaprzestania pracy w naszej firmie. Tak się nie da. Ja jestem dumna z nas, że jesteśmy w stanie zrobić dom do tego etapu bez kredytu, odkładając skrupulatnie co miesiąc jakieś kwoty, to sobie dorobić tu, to tam, oczywiście nie czaruję, że ogarnęlibyśmy to bez pieniędzy w wesela, bez prezentów od gości, bo nie byłoby to możliwe, dawno stalibyśmy w miejscu z budową, gdyby nie ten właśnie zastrzyk gotówki.

Ale nie, teść nie rozumie, że by było 200-300 zł więcej na koncie oszczędnościowym musimy zrezygnować z jednego wyjścia na miasto na obiad/kolację, odpuścić wypad do kina, nie kupić sobie nowych butów tylko chodzić jeszcze w starych, czy też robiąc zakupy wybrać inny zamiennik, tańszy. Nie, bo on nie wie co to znaczy oszczędzać, bo on kwotę która ma, zarobi w jednym miesiącu wyda i mu zabraknie to weźmie od żony np, a my? Musimy zapłacić comiesięczne opłaty, coś przez cały miesiąc jeść no i jeszcze odłożyć, by było z czego brać pieniądze na ten dom. Ale nie, on by wziął kredyt, bujał się dalej jak milioner i "tylko" spłacałby określoną sumę co miesiąc, najlepiej rozłożyłby to na 30-40 lat, by rata nie była ogromna i hejo!

Ale.. kochany teściu i teściowo :P mamy inne podejście, inne priorytety i inne wartości. Dla Ciebie/Was ważne jest, by po pracy położyć się z gazetą w dłoni, a dla nas ważne, by nie siedzieć z założonymi rękami i co moża zrobić samemu to zrobić samemu. Ot, tym się różnimy, znacznie.

Dlatego tez przyjęliśmy inną taktykę, teraz mówimy co BYŚMY MY ZROBILI NA JEGO MIEJSCU.. np o dlaczego nie połozy płytek w garażu? My byśmy położyli, przecież to nie problem, a wygoda. O czemu nie posadzi sobie tui koło garażu? Przecież to sama zieleń, cień w ciepłe dni, a przecież taka cenowa okazja, mówił. O a czemu sobie samochodu nie wymieni? Przecież to już stary, niszczeje, po co mu on w ogóle jak nie jeździ..

i co? Teść się nam gotuje, Teściowa też, bo to ta sama liga :D
A my mamy spokój chociaż 1-2 dni. Ciekawe co on by robił jeszcze na nie swojej działce, za nieswoje pieniądze. Aż nie mogę się doczekać kolejnego pomysłu! :D



22 komentarze:

  1. Uśmiecham sie pod nosem a wiesz dlaczego? Bo u Nas jest tak samo! W chwili obecnej teściowie przekomarzają się w tym, który projekt domu będzie dla Nas najlepszy i gdzie będzie stał garaż, a gdzie grill. Istny czad! Na początku takie ich pomysły denerwowały mnie na maksa, teraz to olewam i jasno daję do zrozumienia co myślę. Tylko, że u mnie Teściowa bardziej upierdliwa niż teść...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My kupiliśmy projekt i dopiero wtedy się zaczęło.. a czemu nie pytaliście się nas, doradzilibyśmy Was, odradzilibysmy Wam parterowy, przecież to zimno w takim, nisko, nie można isć na góre.. jak to tak wszystko na jednym poziomie.. haha wiedzą wszystko najlepiej, a całe życie w bloku mieszkaja :P wrr ;)

      Tuatj sa obydwoje upierdliwi, nie mogłabym któregoś wyróżnić bardziej, zasluguja na medal identycznie :D Ja starałam sie to olewać, ale szczerze to już 2 lata słuchania i planowania za nas życia.. mam dośc.. i mówię co myślę, przez co chyba nie za bardzo darzą mnie sympatią.. ale czy muszą? :D

      Usuń
  2. Haha :) Widzę że miarka Ci się przebrała już z dobrymi radami? :) Ja nie wiem dlaczego to my kobiety zawsze mamy taki problem z teściami. Nasi rodzice się zwykle nie wtrącają, wysłuchują i popierają a teściowie muszą swoje wtrącić a już pieniędzmi naszymi to by szastali na prawo i lewo. U nas to samo było z kupnem mieszkania - teściowa wybierała jak dla siebie aż w końcu wszystko skończyło się wielką awanturą. Ale i tak nie dała spokoju i drążyła temat dopóki nie podpisaliśmy aktu notarialnego :/ Eghhh...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha to jeszcze nic! i tak wybrałam te lepsze rady :D A nie np o planowaniu naszej rodziny, kiedy oni NA NASZYM MIEJSCU by ją powiększyli :D Co moim zdaniem jest nie na miejscu, zupełnie. Bo przez takie coś mogą zranić dość mocno.
      Ja już nie raz i nie dwa powiedziałam co myślę na temat wtrącania się w nie swoje sprawy, ale to nic nie daje, no albo daje.. na chwilę i zaraz znów to samo, przez co widujemy się z nimi dość rzadko, mimo, że mieszkamy od siebie 5 minut. Jak widimy się 1-2 w miesiącu to dobrze, a to i tak na moje nerwy za dużo, bo później to mocno odreagowuje i nie potrafię się wyciszyć. Ich gryzie to chyba, że nie mają kontroli, że nie słuchamy ich rad, bo przeciez oni bardziej doświadczeni. . .

      Usuń
    2. Gosiu my tak samo - mieszkamy na jednej dzielnicy z teściami i a ja widuję się z nimi tylko w święta i czasem jak przypadkiem coś się wydarzy ale średnio wychodzi raz na 3-4 miesiące... Mój Artur też zwykle poprzestaje na kontakcie telefonicznym. Twoi teściowie jeszcze nie przywykli że stracili kontrolę nad synkiem - moi już po prawie 4 latach musieli dać za wygraną. Matka jeszcze czasami przez telefon coś potrafi truć ale teraz to nawet mój Artur już nie ma do niej cierpliwości i potrafi zjechać ją przez telefon.

      Usuń
    3. o kurcze to nie wiedziałam, ze też mieszkacie tam blisko :)) haha to Wy jeszcze przykładniej odwiedzacie ;D muszę brać z Was przykład, chyba ;)
      U nas to się ciągnie już prawie rok, ale powoli ja wymiękam, bo oni chyba nigdy nie będą mieć dość :D Przywyczajeni są, że mają kontrolę nad starszym bratem, nad młodszą siostrą, a ten w środku jakiś taki..nieśłuchający ich ;-) i to oczywiście jest moją winą. Ja mówię z reguły co myślę, jak mi się coś nie podoba, a więc to też stwarza między nami nerwowe sytuacje, bo oni nie lubią sprzeciwu.

      Usuń
  3. nie mam jakoś głowy dzisiaj do sensownych komentarzy, dlatego ograniczę się do "jak ja Cię rozumiem!" bez kitu...podobna liga z rodzicami teścia..we wszystko się wpierd......wiadomo, co robia...i też - byleby najdrożej, najlepiej, nieoszczędzac, wszystko mieć już teraz, zaraz, natychmiast...ma-sa-kra!!! więc się łączę, współczuję i przesyłam pokłady sił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja rozumiem Ciebie, chociaz pewnie Ty i tak masz gorzej, bo ja jeszcze jakiś wpływ mam na to kiedy się z nimi zobaczę ( co prawda coraz mniej chęci ) ale przynajmniej nie muszę mieszkać w tym toksycznym (dla mnie) domu, wybieram dzień kiedy jestem w miarę na siłach by tam iść. A Ty będziesz musiała zmierzyć się z tym każdego dnia jak tam zamieszkasz.
      Jeśli chodzi o jedzenie to też mówią, gdzie np mamy jechać kupić sobie wędliny, bo oni jedliby stamtąd na naszym miejscu. Szkoda, że sami tam nie kupują, tylko w centrum naprzeciwko bloku. Mówią jak my mamy zyć ich zdaniem, ale sami żadnego przykładu nie dają. Słowa takie chyba bardziej wnerwiają. Przynajmniej mnie, bo ja mam coraz mniej w sobie cierpliwości, ale dla Męża staram się, oj staram.

      Usuń
    2. dopiero czytam, co napisałam ;) podobna liga do rodziców teścia ...haha, no jak Krzysiek jest moim teściem to tak :D ;-))
      a tak na poważnie teraz, to i ja i Ty i kazdy, kto nie umie/nie może/nie potrafi/ nie jest w stanie znieść zachowania teściów, bo się po prostu nie da - z różnych powodów to ma ciężko i tyle. Nie ma co się porównywać, kto ma gorzej a kto nie, bo każdy inaczej to wszystko znosi, ma wytrzymałosć i tolerancję.
      ale fakt, jeśli z nimi zamieszkam, to będzie tragedia, dlatego przed tym uciekam, nie chce, bronię się i odwlekam przeprowadzkę - nie dam rady i tyle. Widze po sobie, jak to teraz wszystko znoszę i widzę, jak rujnuje mi to już zjechaną psychikę - szczerze? boję się, że to się jakąś deprechą z mojej strony skończy, albo rozsypaniem związku ;(
      u Was teście też nie dają żadnego przykładu a chcą Wami rządzić... nie rozumiem również, ale taki typ człowieka chyba nie da się zrozumieć.

      Usuń
    3. Zrozumiałam co autorka komentarza miała na myśli :D
      W sumie tak, ale jakby mi dołożyli np jeszcze "Twoją poprzeczkę" to chyba bym się wyprowadziła nad morze :P
      Wcale Ci się nie dziwię, że się boisz, bo dokładnie te same obawy miałam kiedyś, dlatego przed przeprowadzką zdecydowaliśmy się z P. by to on dojeżdżał niemal codziennie do pracy te kilkadziesiąt kilometrów, niż ja miałabym się skończyć nerwowo przy jego rodzinie. To nic, że na paliwo wydawaliśmy całą jego wypłatę, ale byłam wtedy szczęśliwa, miałam święty spokój. Teraz 2 godzinki to dużo,a co tu 2 miesiące.. :P

      Usuń
  4. Rozumiem Cię doskonale..
    My tylko oznajmiliśmy rodzicom, że kupujemy mieszkanie. O ile rodzice Męża nie wtrącili się ani razu, tak moja mama zaczęła przeglądać przeróżne oferty i radzić gdzie, jakie, za ile.. i pod siebie - najlepiej na parterze. A My kupiliśmy na 4 piętrze BEZ WINDY :) dlatego też moja mama była może z 4 razy u Nas, przez ten rok odkąd tu mieszkamy :)
    Kocham moich rodziców, mój tato w nic się nie wtrąca bo uważa, że to nasze decyzje, nasze życie, ale moja mama mimo iż też jest cudowną kobietą, czasami naprawdę mnie denerwuje..

    Można wybudować się bez kredytu,mam przykład mojej szwagierki. Dom stoi gotowy, pozostały drobne poprawki. Co prawda nie postawili go w rok, ale w końcu postawili i są szczęśliwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha tak to z tymi rodzicami.. niby nie mają złych intencji ( tak mi sie wydaje), niby nie chcą źle, ale zapominają chyba jak kiedyś oni byli młodzi i jak nie lubili jak ktoś chcial kierować ich życiem, ja jestem od młodych lat samodzielna i chcę by tak to nadal zostało, sama wolę dojść do rozwiązania problemu,mimo, że np po drodze popełniłabym ich kilka.

      Pewnie, że można się wybudować bez kredytu! ;-) Sama bym tak chciała, ale my prędzej czy później go weźmiemy, nie wielki bo nie wielki i nie na długo, ale chcemy jak najszybciej się wprowadzić, bo nie opłaca się nam wynajmować mieszkania, płacić tą samą kwotę, którą moglibyśmy już spłacać kredyt ;-)

      Usuń
  5. U nas teściowie nie wtrącają się w ogóle (wszystkim życzę takich teściów), moi rodzice też nie (i tak więdzą, że zrobimy po swojemu), jednak podobny "problem" mamy ze starszym bratem męża i jego żoną. Oni nie rozumieją, że ktoś może żyć inaczej niż oni i co chwila musimy słuchać jakichś złotych rad (lub głupich pytań) typu że po ślubie to się wszystko zmieni (u nas po jest lepiej niż przed, nie wiem jak u nich :P), a to czemu nie chcecie mieć od razu dzieci (oni mają, swoją drogą dużo na nie narzekają, nie rozumieją, ze można inaczej a nam póki co jest dobrze tak jak jest), czemu nie chcecie mieszkać z rodzicami (oni sami mieszkają od ślubu a jednak zdecydowali się budować - a więc czemu się wynoszą skoro jest tak dobrze)... I tak mogłabym wymieniać jeszcze długo...Więc w pewnym sensie rozumiem. Dobrze, że nie mieszkacie z teściami na co dzień ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję, Ci się udało, skubana!;)
      Ale widzę, że nie tylko rodzice, teściowie, a nawet rodzeństwo potrafi nieźle zdenerwować :P Najbardziej denerwująco jest właśnie to, ze dają złote rady, ale sami się do nich nie stosują. Myślę, że co do brata męża i żoną może przemawiać przez nich zazdrość typu czemu oni mają miec lepiej niż my :D

      Usuń
  6. O widzisz! Najlepiej odbić piłeczkę, sprytnie! ;)
    A tak serio to współczuję! Nie dajcie się... Takie siedzenie na głowie i radzenie ze strony teściów to istna męczarnia. Mam nadzieję, że w końcu dadzą sobie spokój! ;)
    Mnie też mój teściu wkurwił zdrowo, jak zaczął mówić, gdy przyjechaliśmy na Święta i mieliśmy już powybierane płytki, farby, grunty, itd do remontu mieszkania, że ta farba nie bo coś tam, tamta nie bo coś tam, panele też coś tam nosem pokręcił... a to żeby zrobić tak, a tamto pomalować tak... nosz kurwa! Sam jeździ po ludziach, maluje, kładzie płytki i panele... a do nas nie chciał przyjechać, jednak radzić to pierwszy! Najchętniej powiedziałabym mu że skoro taki cwany jest, to czemu sam nie przyjechał i nam tego nie zrobił... ale ugryzłam się w jęzor! Wr!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. odbijanie piłeczki na niewiele starcza,, ale dobre i to :P
      No bo gadac to każdy potrafi, ale żeby pomóc, coż zrobić, odciążyć? To już wyższa szkoła jazdy, bo za darmo nikt nie zrobi :P a tam mu zapłacą :))

      Usuń
  7. Haha, też coś podobnego mam. Tyle ze ja mam "spokojniej" bo mam tylko teściową. Wszystko musi skomentować, doradzić. I to w każdej dziedzinie życia, ślub nie taki jak ona by zrobiła, sala weselna zła, bo ona wolała remizę. Dziecko źle trzymam, myje przebieram itd. Płytki w domu nie takie, prysznic zwydziwiany itd itd... Wszystko robimy źle, ona wie lepiej.

    A najlepszy jej komentarz ever nigdy nie zapomnę. Mati gryzł swego czasu papier. Wiesz co wymyśliła? Ze widocznie brakuje mu w organizmie celulozy ;) no, padłam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a to u nas tez wszystko nie takie i oni wybrali by lepiej :D Znam ten temat doskonale ;D

      hahaha celulozy :D No co? Moze mu brakło :P:P padłam :D

      Usuń
  8. Kurcze, niedobrze, jak ktoś "wie lepiej" :/
    Na początku to bawi, potem irytuje, a na koniec doprowadza do szewskiej pasji :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nawet jak ja wiem lepiej to czekam aż ktoś mnie o zdanie zapyta, a nie wtrącam się :D Bo wiem jakie to denerwujące :D
      teraz to już chyba cos po szewskiej pasji jest :D

      Usuń
  9. Szczerze też byłabym zirytowana takimi tekstami, dom w końcu wybudujecie, ale skoro wtrącają swoje 3 grosze w kwestii potomstwa to chyba na tym się nie skończy, no ale ważne że na codzień nie musicie tego słuchać:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no ja codziennie na szczęście nie, bo mało tam bywam, ale do męża od czasu do czasu dzwonią :P współczuję mu :D

      Usuń

Dzięki za komentarz! Miło mi! :)