16 maja 2015

Mix ;-)

Mam wiele marzeń. Są te małe i te duże. Wiadomo, jedne można powoli realizować, a na inne znów trzeba dłużej poczekać, trzeba spożytkować więcej energii i sił, ale też są do osiągnięcia.

Ja marzę, dużo marze i mam nadzieję, że wszystko tak jak zaplanowałam się spełni.

A co u mnie? Nadal czekamy na tą moją małą chrześnicę, coś się jej nie śpieszy. Sprawdzi się pewnie więc wizja polskich lekarzy, że 21 się urodzi, a nie tych z Uk, że 11 ;D Ja jestem cierpliwa, a więc czekam :D Nic innego nie pozostało ;-)

Była siostra przyjechała na urlop, jednak widzieliśmy się tylko 3 dni z tych 6, jednak to i tak dobrze, że w ogóle, bo wiadomo jak przyjeżdża się na urlop to mnóstwo spraw do załatwienia zwykle jest. Kolejny raz przyjadą prawdopodobnie w październiku, ale to się okaże jeszcze jak będzie dokładnie.

Budowa idzie do przodu. Aktualnie kładziony jest ostatni pustak na cały obwód domu (wczoraj zostały odszolowane okna (czy jak to się tam nazywa), a więc prace idą do przodu, co nas cieszy. Na dach będziemy musieli trochę poczekać, tzn na panów od dachu, ale tego w sumie nie przeskoczymy, bo nie mieliśmy się tak szybko wyrobić :D

Niedawno też wzięłam się za siebie, postawiłam jedynie na zdrowe jedzenie, wyeliminowałam mąkę, oraz ograniczyłam tłuszcz (ok. 1-2 łyżki dziennie nawet wskazane dla lepszego wchłaniania się różnych witamin), a więc pierwsze efekty tego już widać, dziś rano stając na wagę miło się zaskoczyłam, bo u mnie już - 5 kg, a mąż prawie na minusie 7 kg, nawet nie wiedząc, że był na redukcji, schudł :D I chwalił jedzenie jak nigdy :D Zmartwił się, że mu spodnie lecą z dupska :D To mu powiedziałam, ze to moja sprawka, co miałam zrobić?;-)

Do idealnej wagi brakuje mi 8 kg, ale myslę, że jak zejdę jeszcze te 4-5 to już będzie dla mnie dobrze ;-) Niestety waga skoczyła mi do góry jakiś czas temu i nie podobałam się sobie w ogóle, a na ćwiczenia nie mam czasu, a poza tym to nie dla mnie. Chciałabym sobie orbitrek, ale on został w domu, a  naszym mieszkaniu ciężko byłoby go pomieścić, musielibyśmy wybierać: on albo my :D A szkoda, bo uwielbiałam na nim się spocić i codziennie ok 0,5-1h ćwiczyłam, moja kondycja była boska, a teraz? Jedna mała górka i zadyszka :D

Niedawno pisałam, że to miasto jest obce, już powoli przestaje takie być,  samochodem jestem już w stanie dojechać praktycznie wszędzie ;-) Co mnie cieszy, bo gdy mam wolny dzień mogą sama trochę pozałatwiać, gdy mąż na budowie. Czy to odebrać paczkę z paczkomatu, wyskoczyć na pocztę, do jakiegoś sklepu na większe zakupy, czy do drukarni ;-) Dojazd ten po galerie w tym mieście nie sprawia mi problemu, nie wiem czego się bałam :D Chociaż wiadomo, pewnie jeszcze wiele przede mną kryje tajemnic, to już nie jest tak, ze do pracy i do domu tylko droga jest mi znana ;-) Jestem z siebie dumna i teraz się śmieje sama z siebie, bo nie wiem czego się bałam :-)

To tyle, bo przemieszałam już wszystkie tematy, że powstał niezły mix :D

8 komentarzy:

  1. Mąż startował ze znacznie wyższej wagi, więc szybciej będzie chudł ;-) ale fajnie to sobie bardzo wykombinowałaś ;) też wychodzę z założenia, że nie trzeba sie głodzić a można bardzo smacznie jeść i chudnąć ;) super, oby tak dalej, jak macie zacięcie ;) ja, jak wiesz odpuściłam ;)
    a cóż to za marzenia? i oby się spełniły ;)
    miasto chyba nie jest aż tak wielkie, żeby go nie poznać i nie oswoić? Ty otwarta kobitka jesteś, to i nic Ci straszne nie będzie :P
    a z domem idziecie jak burza!! super, o właśnie jedno marzenie realizujecie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, on miał wyższą, ale ja sama czułam sie jakbym miała ze 100 kg :D
      Wiesz moim największym problemem chyba było.. niejedzenie. Bo czasu na to nigdy nie było, bo ciągle w biegu, ale powiedziałam sobie stop, dość obiadów na wynos:D Czy jak wraccaliśmy do domu po 20 to byliśmy głodni, a wiec telefon w dłoń i zamawialiśmy coś, nie koniecznie zawsze zdrowego. A teraz kedy już mam przygotowane dania na cały dzien to nie ma jedzenia dzięki temu wieczorem:D
      TY odpuściłaś, ale nadal masz nad tym kontrolę, a więc nie jest źle, w sumie mi już weszło w nawyk takie jedzenie, nie brakuje mi niczego raczej, bo nawet od lodów mnie odrzuciło, a kiedyś potrafiłam zjeść 2 dziennie ;-)
      Wiesz miasto owszem nie jest wielkie, coś takiego jak moje poprzednie, tylko masa jest tu ulic jednokierunkowych i by dojechać gdzieś trzeba się nakombinować, bądź zawrócić, ale daję radę ;-) w końcu! Bo strasznie mnie to męczyło :P

      Oj aż sama jestem zdziwiona, że to tak szybko poszło ;-) ale to dobrze, z głowy będzie ;D

      Usuń
  2. No z tą wagą to przydałoby mi się zrzucić właśnie pięć kilo, które przytyłam na studiach;) Mniej ruchu, zajęcia o różnych porach, przez co i posiłki nieregularne, no i tak przybyło. M. mówi, że jest dobrze, ale ja sama się czuję taka ciężka, te pięć kilo mniej i byłoby perfekcyjnie, choć niby te bmi jest prawidłowe, ale jednak głowa mówi, że lepiej było wcześniej. M. też przytył, więcej niż ja, ale to mężczyzna, też inaczej. W każdym bądź razie przydałaby nam się jakaś dieta i odrobinę więcej ruchu:) A Ty zmieniłaś, głównie regularność posiłków, tak? I nie wiem, co rozumieć przez zdrowe jedzenie? :) Czy po prostu mniej jedzenia na wynos, gotowego, czy jakieś bardziej eko zakupy;)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle jedzenia na wynos :D ;-)
      Produkty mączne wyeliminowałam oraz tłuszcz ;-) To pozwoliło mi zejść dosć szybko do wagi, gdi BMI jest w normie, ale mi wciąż mało ;-) A! i 2 litry wody dziennie obowiązkowo - wczesniej wypijałam 2 szklanki kawy :D

      Usuń
  3. Wszyscy na diety przechodzą na wiosnę :) Ale że mąż taki zadowolony z diety to dziwne - faceci raczej wolą treściwie i tłusto jeść.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przecież nasze jedzenie jest treściwe - poprzez białko, które jest bardzo sycące ;-)
      z wyeliminowaniem tłuszczu nie było jakiegoś problemu, no nie odczuł po prostu zmiany, a więc 1:0 dla mnie ;-)))

      Na wiosnę pewnie lepiej się zmotywować, chociaż nie miała na mnie wpływu pora roku, a moje samopoczucie ;-))

      Usuń
  4. Ojjj a co ja miałam powiedzieć jeżdżąc po Warszawie? Też na początku się bałam... teraz załączam nawigację i jadę bez problemu... zaczęłam nawet już sama z Olą jeździć :)
    Kurczę a mi właśnie zalega te 4kg po ciąży, opiszesz bardziej szczegółowo co np. jecie? :)
    I jak tam? Jest już mały Okruszek? :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorzej własnie te pierwsze kroki zrobić, później idzie ;-))
      Wyeliminowaliśmy produkty mączne i tłuszcz ;-) Więcej zdrowego jedzenia, postawiłam na białko - ryby, kurczak/indyk ;-) Zupy już nie zabielam smientaną, a jogurtem naturalnym o obniżonej zawartości tłuszczu ;-)
      Zupy nie z makaronem/ryżem itp, a zupy-krem ;-)

      chleb/bułki, mimo, że jedliśmy ciemne pieczywo zastąpiłam chlebem otrębowym, który sama piekę i który mi bardzo smakuje, nam;-))

      Usuń

Dzięki za komentarz! Miło mi! :)