13 czerwca 2015

13-06-2015

Zero u mnie systematyczności. Trudno, nie jestem w stanie zmienić chyba tego. Jak lubię miec poukładane życie i wszystkie sprawy, tak chyba blog nie jest sprawą pierwszorzędną i poświęcam mu coraz mniej czasu. Gdy jestem w domu, wiadomo jest mnóstwo rzeczy do zrobienia, że czasu zero by bujać się po internetach:D

A w pracy nie zawsze jest taka możliwość. Często rano robię co na dany dzień sobie zaplanuję, a później zostaje mi czas na przyjemności. Chociaż z tym czasem coraz ciężej, no zależy od dni. Gdy przejmuję zmianę po moim zmienniku zwykle przez pierwszy dzień nic nie robię, bo mam taaaką złość, a więc stwierdzam, że skoro on nie potrafi zrobić nic przez 3 dni to ja odpuszczam na jeden i później kolejnego dnia żałuję.

Ale już przestałam się przejmować tym, co on pomyśli, co powinnam zrobić, by mu pomóc itp. Dość, teraz zaczęłam pisać co zostala do zrobienia, a gdy nie zrobił to na swojej zmiane piszę na kartce o czym zapomniał i że nie mam w planach robić czegoś za niego.

Ogólnie lubię swoją pracę, lubię to, że nikt nie stoi mi nad głową, a najbardziej lubię to, że mam godzinę przerwy w ciągu dnia, a więc mogę wyjść, zajrzeć gdzie chcę, a nawet raz pojechałam zrobić tygodniowe zakupy i wyrobiłam się w godzinkę z dojazdem i wypakowaniem zakupów do domu :D

A co u nas? Pędzi życie jak oszalałe, dzień za dzień, tydzień za tygodniem. Dziś wylewa mąż z moim tatą beton na wieniec,  a więc w poniedziałek czeka nas dużo pracy, czyszczenie materiałów i musimy je sprzedać - niech komuś posłużą, bo szkoda, by leżały, a sezon na prace budowlane dla innych dopiero się zaczyna ;-)

W końcu udało się nam zgrać  wolny weekend i z tej okazji wyruszyliśmy nad zalew, popedałować trochę na rowerku, kilka godzin pozwoliło nam naładować w pełni nasze rozładowane akumulatory. Co prawda ten tydzień dał mi w kość i powoli się rozładowują, ale cóż zrobić - pracować trzeba;-)

Najbardziej dołujące są koszty, które przed nami i są związane z pokryciem dachu, ale przecież wiedzieliśmy, że to nie będzie 10 tys, tylko dużo dużo więcej :D Trzeba zacisnąć pasa, przestać jeść, przestać kupować ubrania, "głupotki" i inwestować w dach nad głową :D Nie no teraz to się śmieję, bo właśnie za chwilę planuję wyskoczyć do sklepu, bo takie pięknie brzydkie buty widziałam na wystawie obok :D Muszę je przymierzyć, koniecznie! :D Takie typowe "zapier**lajki" :D hahaha :D




6 komentarzy:

  1. może przestań to wszystko, ale jedz chociaż?:D :P
    i co? buty oczywiście zarąbiście leżały, co? ;P już są Twoje? :P
    ej, a Wy w ogóle to mieliście tą sesję ślubną w plenerze?? :D :D ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ucieka ten czas szybko - mi też na bloga rzadko po drodze więc Cię rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. No malo piszesz, malo...ale przynajmnie budowa idzie do przodu :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nad robiłam wszystko bo ja bez tego mojego lapka to mam mega zaległości wszędzie 😆 ale przeczytałam wszystko ☺
    ale już dom Wam ładnie poszedł w gore

    OdpowiedzUsuń
  5. Nad robiłam wszystko bo ja bez tego mojego lapka to mam mega zaległości wszędzie 😆 ale przeczytałam wszystko ☺
    ale już dom Wam ładnie poszedł w gore

    OdpowiedzUsuń
  6. Nad robiłam wszystko bo ja bez tego mojego lapka to mam mega zaległości wszędzie 😆 ale przeczytałam wszystko ☺
    ale już dom Wam ładnie poszedł w gore

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za komentarz! Miło mi! :)